W jedenastym miesiącu roku uczestniczki DKK pochyliły się nad książką skłaniającą do refleksji, inteligentną z przewrotnym i zupełnie niespodziewanym zakończeniem. Dwie kobiety – dwie niezwykle wrażliwe, a zarazem silne osobowości, których los nie oszczędzał – bohaterki powieści osadzonej w latach 30. XX wieku. „Dla jej dobra” Ellen Marie Wiseman, to powieść warta polecenia.
Oto recenzja książki:
Ostatnio przeczytałam powieść Ellen Marie Wiseman pt. „Dla jej dobra”, która mną wstrząsnęła. Jej fabuła rozgrywa się w posiadłości z hodowlą koni Blackwood Manor oraz w cyrku objazdowym. Opowiada o losach Lilly i Julii – wychowanek państwa Blackwood. W książce poruszono szereg istotnych problemów takich jak: brak miłości do własnego dziecka, innego niż to, jakiego oczekiwała matka; nieliczenie się ze zdaniem ojca i doprowadzenie go do rozpaczy i uzależnienia; powielanie tych samych błędów wychowawczych oraz niesłuszne oskarżenie dziecka o śmierć jednego z rodziców; okrucieństwo wobec zwierząt i prowadzenie oszukańczych praktyk w celu zgromadzenia licznej rzeszy widzów w cyrku.
Dziewiętnastoletnia Lilly nie istnieje dla świata, a świat dla niej – do momentu, kiedy zostaje sprzedana do cyrku. Tam staje się własnością podłego człowieka, założyciela galerii osobliwości i prawej ręki dyrektora. Od tej pory jej życie w cyrku staje się jakże bolesną szkołą przetrwania. Czym dla Lilly skończy się przygoda z cyrkiem?
Jakiś czas później w Blackwood Manor pojawia się Julia uznawana za pierworodną córkę właścicieli. Niekochana i oskarżona przez matkę o śmierć ojca, opuszcza dom rodzinny. Po jej śmierci powraca jako jedyna dziedziczka i lustruje pokoje, do których nigdy wcześniej nie miała dostępu. Odnajduje szereg pamiątek i wycinków prasowych z fotografiami pięknej kobiety występującej w cyrku. Z zaskoczeniem odkrywa pokoik na poddaszu i ślady obecności innego dziecka. W jakich okolicznościach i od kogo Julia dowiaduje się prawdy o swojej rodzinie?
Jestem poruszona i wzburzona postępowaniem Carollen – matki Lilly, gorliwej katoliczki, która świadomie skazuje albinoskę na odosobnienie i zapomnienie. Nie darzy córki uczuciem i nazywa straszydłem, jedno co potrafi, to wymierzać kary i zmuszać małe dziecko do czytania Pisma Świętego. Bez skrupułów wymienia córeczkę na rasowego konia, nie ma litości nawet wobec kota, jedynej żywej istoty, towarzyszącej Lilly. Carollen to zła kobieta, nie współczuje Lilly nawet wtedy, gdy dotyka ją nieszczęście, odmawiając jej kontaktu z Phoebe – jej córeczką. Jej sposób wychowania Julii niewiele się zmienia – nadal obowiązują zakazy i nakazy, które dotyczą poruszania się tylko w obrębie posiadłości i bezwzględnego zakazu zbliżania się do stajni.
Jestem wzruszona postawą ojca, który przez pewien czas ulega żonie, niemniej dba o dziecko kupując mu książki i ucząc je czytania. Obdarowuje je zabawkami i kotem, aby złagodzić nieco jego samotność. Po tym, co matka zrobiła dla dobra dziecka, nie wierzy w jej intencje i odnajduje Lilly. Załamany stratą swojej ukochanej córeczki rozpacza w samotności, słuchając piosenki „Little White Lies”
Poraził mnie obraz cyrku, jaki poznałam, który kojarzy się z fabryką pieniędzy, nastawioną na zysk, kosztem występujących w nim ludzi i zwierząt. Wyjątkowa kanalia, jaką jest Merick prezentuje zdeformowane fizycznie osoby i traktuje je według słów: „moje małpy i mój cyrk”. Żeruje na słabościach i naiwności widzów zapraszając ich do kontaktu z zaświatami. Przeraża mnie los bitych i zmuszanych do posłuszeństwa zwierząt, w tym los słonicy Pepper, którą skazano na potworny rodzaj śmierci.
Polecam tę świetną książkę tym, których żywo interesuje krzywda ludzi i zwierząt oraz wielbicielom cyrku, aby otworzyli oczy na tę dość wątpliwą formę rozrywki.
Elżbieta Szafruga