Joshilyn Jackson „Prawie siostry” (29.11.2018 r.)

Gdy za oknem szaro i zaczyna skrzypieć mróz, dobrze sięgnąć po książkę, która połączy w sobie komedię i kryminał, przyniesie radość i chwilę refleksji, zestawi obok siebie losy Batmana i historię życia czarnoskórych mieszkańców Ameryki, a wszystko to za sprawą dwóch charakternych dziewięćdziesięciolatek, które śmierci śmieją się w twarz. Przekonały się o tym klubowiczki Dyskusyjnego Klubu Książki, którego spotkanie miało miejsce 29 listopada 2018 r. w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy w Łazach, omawiając kolejną lekturę.


Powieść Joshilyn Jackson pt. „Prawie siostry” porusza temat konfliktu rasowego w Stanach Zjednoczonych. Wyzwoleni spod jarzma niewolnictwa czarnoskórzy obywatele stali się bezwolnym narzędziem w rękach pracodawców. Powstało Drugi Południe z Ku-Klux-Klanem, które przerodziło się w wyrafinowaną formę izolacji. Wierna swoim tradycjom społeczność nie miała wyboru, tworzyła kościoły i kultywowała zwyczaje w zamkniętym kręgu.
W mistrzowski sposób autorka połączyła wątki humorystyczne i kryminalne, tworząc niezwykle interesującą całość.
Wnuczka założyciela Birchvill, niezwykle szanowana w miasteczku osoba, wywołała skandal na przyjęciu w Kościele Baptystów. Towarzysząca jej czarnoskóra przyjaciółka Wattie nie zdołała powstrzymać ataku złości wywołanego zmianą lokalnej tradycji, jakiej dopuścił się pastor. Przez swoje wystąpienie Birchie rozbiła dwa małżeństwa, naraziła się na plotki i spowodowała przyjazd Lei. Związana emocjonalnie z babcią autorka popularnego komiksu „Violet & Violence” dowiedziała się o jej chorobie (namnażające się ciała Leviego). Ukrywając w tajemnicy ciążę z przygodnie poznanym czarnoskórym mężczyzną, postanowiła rozdzielić przyjaciółki, umieszczając Birchie w domu opieki. Jej decyzja doprowadziła dziewięćdziesięciolatki do ucieczki samochodem i zakończyła się stłuczką. W przewożonej przez nie skrzyni ze strychu odkryto makabryczne znalezisko. Brak wyjaśnień ze strony niedoszłych uciekinierek wzbudził daleko idące podejrzenia. Sprawą zajęła się prokurator stanowa, zarządzając pobranie próbek DNA. Rozzłoszczona wiadomością Birchie za pomocą widelca zniszczyła portret ojca i dziadka, raniąc przy tym Wattie. Pomimo demonstracji procedury, jakiej poddała się Wattie, Birchie nie wyraziła na nie zgody. Wykorzystując nieuwagę miejscowego stróża prawa Leia podmieniła próbki.
O czym nie wiedziała? Dlaczego Birchie zdecydowała się na zeznania przed prokuratorem? Czym zakończyła się ta koszmarna historia dla trzech kobiet?

Elżbieta Szafruga